Ochalik Władysław, Nie mam nic na sumieniu

Odsłony: 7135

Po 20 latach rządzenia gminą niektórzy mieszkańcy chętniej widzieliby pana na zielonej trawce niż w urzędzie. Zarzucają panu niegospodarność i, pomimo sporego doświadczenia, brak myślenia na miarę XXI wieku.


- Takim głosom nie ma co się dziwić, bo rzeczywiście jestem długo wójtem i komuś moja twarz mogła się znudzić. Mówi się trudno. Mam wiele sukcesów na koncie. Zastałem gminę z kiepską infrastrukturą. Teraz jest lepiej. Podejmuję różne decyzje, czasem takie, które nie dla wszystkich są korzystne. Niemniej jednak trzeba zawsze działać zgodnie z literą prawa. Uważam, że tak robiłem i będę robił nadal. Gmina ma wizję.

Tyle tylko, że ta wizja jest różna, nieraz diametralnie, od tej, jaką widziałoby część radnych i mieszkańców gminy.
- Ale przecież Rada Gminy też przedstawia kierunki działań, a ja jestem wykonawcą uchwał. Problem w tym, że każdy radny patrzy przez pryzmat swojej miejscowości. A trzeba patrzeć kompleksowo na całą gminę. Jest program, który realizujemy. Mamy inwestycje. Bardzo trudne, które budzą wiele emocji. W takich sytuacjach potrzebna jest pomoc i radnych, i samorządów wsi. To nie tak jak dawniej, że wystarczyła decyzja administracyjna. Przykładowo dziś nie można zbudować wałów, bo mieszkańcy nie wyrażają zgody na sprzedaż ziemi. My mamy podobne problemy z kanalizacją.

A co z parkiem przemysłowym w Woli Mieleckiej? Brakuje dróg dojazdowych.
- Obecnie rozmawiamy z mieszkańcami. Plan dróg dojazdowych został zlecony geodecie. Poza tym trzeba wyznaczyć drogi wewnętrzne obejmujące obszar 17 hektarów. Musimy wykonać uzbrojenie terenu. Tematyka dotycząca parku przemysłowego w Woli Mieleckiej była przedmiotem obrad sesji Rady Gminy.

Skoro jesteśmy przy areałach na Woli Mieleckiej - robi pan coś w tzw. sprawie Ruckiego. Dla nie wtajemniczonych wyjaśnijmy, że jest to człowiek, który blokuje gminie sprzedaż działki za 3,4 min zł.
- Rzeczywiście jeden z oferentów daje wspomnianą kwotę. Pan Rucki odwołał się, gdyż twierdzi, że jeździł tamtędy do wyrobiska gliny, złożył również wniosek do Sądu Rejonowego w Mielcu o stwierdzenie, że nabył na własność część działek przez zasiedzenie. Obecnie sprawa jest w sądzie. Ze swej strony sprzeciwiamy się temu wnioskowi i gromadzimy niezbędne materiały, z których wynika, że nie było żadnego obciążenia tych działek przejazdem. Liczymy, że sąd podejmie decyzję w tej sprawie w najbliższym czasie i że będzie to decyzja korzystna dla gminy. Nadal mamy zapewnienie inwestora, że po wyjaśnieniu sprawy chętnie podpisze się pod aktem notarialnym na zakup tej ziemi.

Jeden z moich rozmówców stwierdził, że po tych 20 latach rządzenia traktuje pan gminę jak własny folwark. Mówił, że jednym robi pan drogi, a innym nie, choć się o nie zasadnie upominają. Kolejny przykład to ostatnia droga w Chorzelowie za Ankolem.
- I co, pewnie mówią, że zrobiłem drogę dla. moich dzieci.

Dokładnie takie sformułowanie usłyszałem i do tego, że nieomal w szczerym polu.
- W jakim szczerym polu? Przecież są tam zabudowania. Droga była robiona zgodnie z harmonogramem. Nikt też nie mówi, że jest tam masa pól uprawnych. A rolnikom dobra droga się nie należy? W przyszłości będą tam tereny budowlane. Poza tym dróg w gminie zrobiliśmy dużo.

Części z tych spraw, o których rozmawialiśmy, przypatruje się Prokuratura Rejonowa w Kolbuszowej. Występują też podejrzenia o nieprawidłowościach przy przetargach i dzierżawie działek.
- Prokuratura rozpatruje sprawy handlu działkami. To ja niby miałem handlować gminnymi działkami i niezgodnie z prawem przeprowadzać przetargi. Były w urzędzie kontrole NIK-u, RIO i żadnych zarzutów nie potwierdziły. Uważam, że nie potwierdzi ich prokuratura, bo nie handlowałem mieniem komunalnym. Wszystko jest do sprawdzenia.

Nie chodzi tylko o przetargi i działki. Sprawa jest wielowątkowa. Ale pan nie sprawia wrażenia osoby, która by się przejmowała całym tym śledztwem.
- Nie mam nic na sumieniu. Jestem długo wójtem, podejmowałem mnóstwo decyzji i dlatego narosło wokół mnie tyle podejrzeń. Ci, skarżący mnie, szukają sposobu na mnie i podsyłają prokuraturze różne wątki.

To ja niby miałem handlować gminnymi działkami i niezgodnie z prawem przeprowadzać przetargi. Były w urzędzie kontrole NIK-u, RIO i żadnych zarzutów nie potwierdziły. Uważam, że nie potwierdzi ich prokuratura, bo nie handlowałem mieniem komunalnym.

I nadal chce się panu pełnić funkcje wójta? Po tych wszystkich podejrzeniach, oskarżeniach wysuwanych pod pańskim adresem?
- Mam jeszcze sporo do zrobienia w gminie.

Czyli wystartuje pan w wyborach za dwa lata?
- Panie redaktorze, to jeszcze dwa długie lata.

A gdyby dziś pan musiał podejmować decyzję?
- Zawsze byłem blisko ludzi i ich spraw, i miałem ich poparcie.

Tyle, że teraz ponoć coraz mniej osób wierzy w pańskie obietnice.
- Jeśli nawet którejś z obietnic nie udało się zrealizować, nie. zawsze wynikało to wyłącznie z mojej winy.

Dziękuję za rozmowę.

Z wójtem gminy Mielec Władysławem Ochalikiem rozmawiał Krzysztof Babiarz