Robotnicy pracowali na bombie

Na placu budowy mostku w Woli Mieleckiej groźny niewypał z czasów II wojny światowej. Niemiecki granatnik pracownicy znaleźli w czwartek po południu. Zawiadomili policję. Mieleccy stróże prawa zabezpieczyli ładunek, a w nocy plac budowy patrolowali.

Rzeszowscy saperzy niebezpieczne znalezisko wywieźli na poligon w Nowej Debie i zdetonowali.

MAŁO BRAKOWAŁO

Ładunek, jaki znaleźli pracownicy, to niemiecki granatnik przeciwpancerny z okresu II wojny światowej. Chorąży Henryk Sroka z rzeszowskiego patrolu saperskiego nie ma wątpliwości, że mieli bardzo dużo szczęścia.

- Oni pracowali na koparkach. Gdyby maszyna natrafiła na ładunek...
To mogło skończyć się tragicznie - stwierdza.

CZEKANIE NA SAPERÓW

Gdy byliśmy w piątek na miejscu, robotnicy starali się wykonywać swoje obowiązki normalnie. Ale to łatwe nie było. - Policjanci kazali czekać na przyjazd saperów.
Do tego czasu mamy nic nie ruszać - mówi młody pracownik firmy remontującej mostek.

Pracownicy mogli odetchnąć z ulgą dopiero przed godziną 14. Wtedy na miejsce przybył patrol rozminowania XXI Jednostki Batalionów Dowodzenia z Rzeszowa. - Zaraz po zabraniu ładunku został on zdetonowany na poligonie w Nowej Dębie. Zagrożenie minęło - mówi dowódca patrolu, chorąży sztabowy Henryk Sroka.

W POWIECIE BOMBA NA BOMBIE

Chorąży Sroka potwierdza, że takich przypadków w ostatnim czasie przybywa. Jak mówi, rzeszowska jednostka od początku roku w podobnych sprawach w całym województwie podkarpackim interweniowała już 257 razy. A najwięcej zgłoszeń saperzy odnotowali właśnie z terenu powiatu mieleckiego. - Nie ma tygodnia, żebyśmy nie wykonywali swoich obowiązków w tym rejonie. To już jakaś plaga. - stwierdza.

Najwięcej bomb zostaje odnalezionych właśnie na placach budowy. Jak mówi Sroka, najważniejsze w takich przypadkach to zachowanie spokoju i trzeźwe myślenie. Bo nie zawsze kończy się tak, jak wczoraj. - Dwa lata temu w miejscowości Brzostek w powiecie dębickim na taki ładunek natrafił 31-latek. Mężczyzna sam próbował go zdetonować. Brak wyobraźni kosztowała go życie - wspomina.

Magdalena Małodzińska