Remont drogi 984 Mielec - Lisia Góra, zakorkowany Mielec

Niezapowiedziany remont zjazdów z jedynego mostu na Wisłoce w Woli Mieleckiej sprawił, że od godzin porannych 12 listopada 2013 roku zakorkowane są ulice starego miasta, a przede wszystkim wyjazd z Mielca w stronę Piątkowca i dalej Tarnowa. Opóźnienia mają miejskie kursy autobusów MKS, spóźnieni są także kierowcy. Sygnały o niezwykle długim oczekiwaniu docierają od wielu kierowców.
W Woli Mieleckiej, w pobliżu skrzyżowania drogi wojewódzkiej z powiatową, zdjejmowana jest stara nawierzchnia, ustawiono w dwóch miejscach sygnalizację świetlną i wprowadzono ruch wahadłowy. To spowodowało totalne spowolnienie, a nawet zatrzymanie ruchu na drodze 984.

W olbrzymich korkach stoją kierowcy, którzy próbują chociaż zbliżyć się do mostu na Wisłoce zarówno od strony Mielca jak i Woli Mieleckiej. Wszystko przez skandaliczny remont nawierzchni na drodze wojewódzkiej 984 Mielec - Lisia Góra.

To komunikacyjny horror. Zablokowana została droga wojewódzka 984 Mielec - Lisia Góra Mielec za mostem. Na zlecenie Podkarpackiego Zarządu Dróg Wojewódzkich, który podlega Urzędowi Marszałkowskiemu w Rzeszowie, rozpoczął się remont nawierzchni. W Woli Mieleckiej, w pobliżu skrzyżowania drogi wojewódzkiej z powiatową, zdjęta została stara nawierzchnia, ustawiona została w dwóch miejscach sygnalizacja świetlna i wprowadzono ruch wahadłowy.
To spowodowało totalne spowolnienie, a nawet zatrzymanie ruchu na drodze 984. Samochody stoją w korkach od strony Piątkowca (Tarnowa), Podleszan, Trzciany, Borowej i w Mielcu na ulicy Legionów, Jana Pawła, Staszica, Kilińskiego. Należy spodziewać się, że w godzinach szczytu w tym miejscu powstanie gigantyczny korek,  który może sięgnąć ulicy Sienkiewicza, Mickiewicza czy nawet Alei Niepodległości!

Kierowcom udającym się z Mielca za Wisłokę - w miarę możliwości - zalecamy objazdy przez mosty w Przecławiu i Gawłuszowicach, jadący na zachód Polski by ominąć zablokowany wyjazd z Mielca w kierunku Tarnowa i Szczucina powinni szukać objazdu przez Dębicę czy Tarnobrzeg.

Podkarpacki Zarząd Dróg Wojewódzkich informuje na swojej stronie, że roboty potrwają do 22 listopada. Co ciekawe o robotach tych PZDW czy wykonawca remontu nie informowali nawet policji. Taki sposób prowadzenia tych prac przez kierowców, którzy kontaktują się z naszym portalem, nazywany jest ogromnym skandalem. Mieszkańcy są zszokowani!

źródło: hej Mielec

Zdjęcia lotnicze FLY Polska


KOMENTARZE

Zakorkowali miasto. Wypadałoby studzić emocje, ale…

W olbrzymich korkach stali, stoją i stać będą kierowcy, którzy próbują chociaż zbliżyć się do mostu na Wisłoce. Wszystko przez remont nawierzchni na drodze wojewódzkiej 984 Mielec - Lisia Góra.

Zarówno zawodowo, jak i prywatnie nie lubię pompowania afer i skandali z rzeczy absolutnie oczywistych, ale i takich, które spadają na nas nagle. Dlatego – przyznaję – często pozostaję praktycznie głuchy na narzekania związane z trudnościami w dotarciu na cmentarze we Wszystkich Świętych, czy chociażby szum wywołany wycinką kilku chorych drzew w centrum miasta. Warto zachować dystans i studzić emocje – od butnego jazgotu niewiele bowiem przybędzie. Chyba, że nerwów – naszych i cudzych.

A jednak bywają takie niespodzianki, które nawet najpokorniejszych stoików są w stanie zdenerwować albo co najmniej mocno zadziwić. Przykład takiej sytuacji mieliśmy we wtorek 12 listopada –korkujące się ulice starego miasta podpowiadały proste rozwiązanie, które zresztą wielu kierowców zupełnie w ciemno postanowiło powielać – wypadek, tak, na moście zdarzył się wypadek. Wypadku oczywiście nie było, była za to urzędnicza indolencja.

Oto Podkarpacki Zarząd Dróg Wojewódzkich w Rzeszowie – owszem, zgodnie z wcześniejszymi zapowiedziami, które były zresztą efektem nacisków społecznych - ogłosił przetarg na drobny remont nawierzchni drogi wojewódzkiej Mielec – Lisia Góra. Chodzi o fragment kilkuset metrów od zjazdu z mostu na Wisłoce do skrzyżowania z drogą powiatową Borowa – Przecław. Przetarg ogłoszony, przetarg przeprowadzony i wygrany. Przyszło więc do realizacji zadania - tak, by zdążyć jeszcze przed nadejściem zimy. Zaczęto więc – we wtorek po Święcie Niepodległości.

Po godzinie 8 na miejscu zjawiła się ekipa drogowców. Ustawili sygnalizację wprowadzającą ruch wahadłowy i… do pracy. Jak nietrudno się domyślić, na miejscu błyskawicznie zaczęły się tworzyć gigantyczne korki – w stronę Mielca przez ulicę Legionów sięgające Rynku, przez ul. Jana Pawła II do ronda z ul. Kilińskiego. Nieco krótszy „ogon” powstał od strony Piątkowca.

 

Powie ktoś: „Ale to remont, który musiał być przeprowadzony. Nie uniknęlibyśmy takich korków”. Można polemizować. Główny zarzut, jaki dzisiaj śmiało stawiać można urzędnikom z PZDW to brak komunikacji, brak jakiegokolwiek komunikatu o planowanym rozpoczęciu prac, a w konsekwencji utrudnieniach w ruchu drogowym. Nikt nie pokusił się o uprzednie ostrzeżenie, poinformowanie ani za pośrednictwem mediów, ani po prostu za pośrednictwem oznaczeń drogowych – choćby znaków informujących o dacie rozpoczęcia prac. Nie zrobiono tego, mimo, że remontowany fragment jest najbardziej obciążonym odcinkiem drogi wojewódzkiej na całym Podkarpaciu! I urzędnicy z Rzeszowa wiedzą o tym doskonale.

Nie ma wątpliwości, że posiadanie odpowiednio wcześniej wiedzy na temat planowanych utrudnień pomogłoby inaczej zaplanować ruch, inaczej zaplanować wyjazdy tych, którzy jechać po prostu nie musieli, czy chociażby inaczej poprowadzić tych, którzy przez ulice starego miasta chcieli tylko przejechać – nie dotykając przy tym mostu. Tak się nie stało – na starówce i na moście znaleźli się wszyscy, skutecznie blokując komunikację miejską – dosłownie i w przenośni.

Wiem, że narzekanie na korki – którego sam z reguły nie lubię – do niczego nie prowadzi. Z reguły jednak nie mamy na nie wpływu. W tym wypadku ciężko uchronić się przed wrażeniem, że w jakimś stopniu można było zapobiegać. Albo chociaż przygotować. Zupełnie innym wnioskiem, który płynie z „zakorkowanego wtorku” jest jednak kolejny dowód na to, jak bardzo w Mielcu potrzebny jest drugi most. W godzinach popołudniowych momentami korek wywołany zablokowanym mostem sięgał… skrzyżowania ulic Sienkiewicza i Ducha Świętego. To centrum miasta - wydawałoby się - „bezpiecznie” oddalone od przeprawy przez Wisłokę. Wydawałoby się.

W trakcie długiego dnia stania w korkach nie udało się też uniknąć konieczności pokonania przeprawy przez służby ratunkowe. Poruszająca się ulicą Legionów i dalej mostem karetka pogotowia wykonywać musiała manewry stwarzające dodatkowe zagrożenie dla samej załogi. To tylko, albo aż – kolejny przyczynek do tego, jak niebezpieczne jest posiadanie przez 60-tysięczne miasto i 120-tysięczny powiat jednej przeprawy mostowej.

Dla zabiegających o budowę tego mostu w przyszłości nie jest to może kolejny argument, ale na pewno kolejny dowód na to, jak pilnie trzeba o niego zabiegać.

A tymczasem… prace nad tzw. „nakładką” potrwać mają do 22 listopada. Zatem korki i rekordowe dla Mielca utrudnienia w ruchu trzeba będzie jakoś przełknąć. Dla tych, którzy jechać nie muszą jest to apel: nie jedźcie, dla tych, którzy jechać muszą – niech to będzie podpowiedź: może warto wybrać objazd przez Przecław albo most w Gawłuszowicach?

Kacper Strykowski
dziennikarz portalu hej.mielec.pl


PS. Już po publikacji tego tekstu, rzecznik prasowy Podkarpackiego Zarządu Dróg Wojewódzkich poinformował, że wykonawca robót na drodze Mielec – Lisia Góra rozpoczął prace bez powiadomienia PZDW. Dodatkowo w miejsce ręcznego kierowania ruchem wprowadził sterowanie ruchem przy pomocy sygnalizacji świetlnej, co było niezgodne z zatwierdzoną organizacją ruchu na czas robót i stało się przyczyną powstania utrudnień w postaci korków.


Wypowiedź wójta Gminy Mielec na sytuację dotyczącą fragmentu remontowanej drogi Mielec Tarnów

Wielokrotnie powtarzałem, że każdy remont mostu, czy też dróg dojazdowych do niego spowoduje poważne perturbacje. Remontów nie da się uniknąć stąd też tak ważna i pilna jest alternatywa w postaci drugiej przeprawy na Wisłoce. W przypadku konieczności pilnego dojazdu na druga stronę Wisłoki służb ratunkowych (policja, straż, pogotowie) sytuacja staje sie dramatyczna. Zespoły ratunkowe kierując się oceną sytuacji, zagrożeń i ryzyk mogą sporadycznie skorzystać z kładki na Wisłoce między Podleszanami, a Mielcem. Stanowczo podkreślam, że obowiązuje zakaz wjazdu na kładkę pojazdami samochodowymi ponieważ nie poradzi sobie ona z obciążeniem ruchem, jest zbyt wąska i niedostosowana konstrukcyjnie do ruchu samochodowego.

 

Nie mniej jednak gdy wśród chronionych wartości jest zdrowie lub życie człowieka to służby ratunkowe mają prawo do własnej oceny sytuacji i podejmowania najskuteczniejszych działań.

Kazimierz Gacek