Mają już dość ciągnącej się budowy kanalizacji

Pierwszy etap budowy kanalizacji w Woli Mieleckiej miał zakończyć się w maju. Jest październik, a końca prac wciąż nie widać. Pracownicy firmy Jusgaz z Koprzywnicy koło Tarnobrzega, realizujący inwestycję, twierdzą, że opóźnienia spowodowane są okolicznościami, na które nie mają wpływu. Bardziej wtajemniczeni, czyli mieszkańcy najbliżej położonych domów od miejsca budowy, są zgoła odmiennego zdania.



Koszt budowy kanalizacji to ponad 1 milion złotych. Oferta firmy Juzgaz była najtańszą ze wszystkich przystępujących do przetargu. Wójt gminy Mielec Władysław Ochalik, przyznawał już, iż w tym przypadku sprawdziło się porzekadło: "co tanie, to drogie”.


Po tej ścieżce powinny chodzić dzieci od września do szkoły

Skargi od samego początku
Budowa kanalizacji budziła kontrowersje jeszcze zanim się zaczęła. Najpierw na rozpoczęcie wykopów nie godzili się wszyscy mieszkańcy okolicznych domów. Wielu protestowało na samą myśl, że "bombardowana” miałaby zostać akurat ich działka. A kiedy już trasa, jaką miałyby zostać przeprowadzone wykopy została ustalona i prace ruszyły, to coraz głośniej było o skargach mieszkańców na samych robotników. A, że zaczynają roboty od wizyty w "Delikatesach”, a że śmiecą. Mieszkańcy generalnie sposób wykonywania prac przez firmę określają wprost: to prowizorka.

Skargi nasiliły się zwłaszcza w momencie rozpoczęcia roku szkolnego. Przez teren, gdzie trwały prace dzieci musiały codziennie pokonywać idąc do szkoły. Beata Sajek, mieszkanka Woli Mieleckiej mówi, że uczniowie często byli zmuszeni iść na lekcje w gumiakach. Innego wyjścia nie było.

Zniszczyli mi działkę
Włodzimierz Leś, mieszkaniec Woli Mieleckiej, sposobem wykonywania prac przy kanalizacji jest wręcz oburzony. Mężczyzna jej przebieg obserwuje od samego początku. Przekopywano także jego działkę. Teraz wygląda jak po wojnie. - Do wtłoczenia rury o długości mniej niż pół metra rozkopali... cztery metry ziemi. Po co tyle, przecież wystarczyłby metr! A do tego, rozkopali i zostawili. - grzmi Les.
Zdaniem mieszkańców, wykopy są zbyt głębokie. - Firma powinna na bieżąco utwardzać te miejsca, gdzie tereny już zostały wykopane - mówi Sajek. A tymczasem miejsca zniszczone posypywane są jedynie kamieniem.

Tłumaczą, że teren jest dziwny
A co na te nieprzychylne opinie sami pracownicy Jusgaz? Nic nie mają sobie do zarzucenia. Twierdzą, że opóźnienia nie wynikają z ich winy. Jak mówią - teren jest bardzo dziwny. - Jeszcze nie spotkaliśmy się z takim. Do tego są duże głębokości - do pięciu metrów. Teren jest bardzo podmokły, trzeba to odwadniać. Robimy wszystko, co w naszej mocy. Pompy pracują dzień i noc. - mówi Rafał Czerwik, pracownik firmy.

A na problemy, skutecznie opóźniające inwestycję, robotnicy natrafiają co rusz. Teraz zmagają się wystającymi kłodami. - Nie możemy ich wyrwać. Nawet specjalistyczna firma by sobie z tym nie poradziła. - twierdzi jeden z pracowników.
Jan Kołodziej, przewodniczący Rady Gminy Wola Mielecka nie usprawiedliwia pracowników. - Nie udali nam się. Mamy z nimi same problemy. Ale nie pozostaje nam nic innego, jak tylko to jakoś przeczekać.

Podobnego zdania jest sołtys Woli Mieleckiej, Władysław Soboń. - Trzeba być dobrej myśli, kiedyś w końcu skończą. - mówi.

Pytanie tylko, kiedy?
Szef firmy, Radosław Szlichta, jest dobrej myśli. - Może uda się nawet w przyszłym tygodniu. - mówi.

Magdalena Małodzińska
źródło -  www.echodnia.eu;  Foto wichz